niedziela, 23 sierpnia 2015

Przepis na: FASZEROWANE NALEŚNIKI Z SOSEM PIECZARKOWYM

Hej! W marcu w jednym z postów (TUTAJ) gdzie pokazałam swój wiosenny obiad i tym samym pomysł na naleśniki z owocami obiecałam Wam przepis na faszerowane naleśniki z sosem pieczarkowym. Później wyleciało mi to z głowy ale kilka dziewczyn przypomniało mi o tym ostatnio więc właśnie wczoraj udało mi się przygotować zdjęcia na ten post!

Zacznę od tego co było mi potrzebne aby zrobić obiad dla dwóch osób:
~ 4 jajka
~ szklanka mleka
~ mąka
~ 3 cienkie parówki
~ 4 plastry sera
~ sos pieczarkowy
~ 1,5 szklanki wody
~ sól i pieprz 
 ~ olej


Wiem, że przepisów na ciasto naleśnikowe jest mnóstwo i wiele osób dodaje o wiele więcej składników niż ja jednak ja naleśniki robię od dziecka więc mama ułatwiła mi to gdy byłam mała i podała to co musi być. Naleśniki są pyszne, nie otrujecie się więc jeśli chcecie to możecie skorzystać z mojego przepisu. Wszystko robię "na oko" więc polecam!

Wsypuję do miski mąkę (na oko były to dwie szklanki), dodaję jedno jajko, pół łyżeczki soli, szklankę mleka, 1,5 szklanki (na oko) wody i wszystko mieszam ze sobą mikserem. 


Jeśli robię naleśniki na słodko to dodaję trochę cukru aby były słodkie. 


Ten sam przepis stosuję również do gofrów więc jak widzicie -jest wielofunkcyjny. ;)



W międzyczasie zaczynamy gotować 3 jajka na twardo. Fajnie jeśli gotuje z nami jeszcze jedna osoba. Wtedy jedna zajmuje się naleśnikami a druga krojeniem i wszystkim innym.



Gdy ciasto mamy gotowe to przechodzimy do etapu krojenia składników do farszu. Jeśli jest z nami ktoś jeszcze to w tym czasie może zacząć piec naleśniki. Ja jednak pokażę Wam w jaki sposób przygotowuję to danie gdy jestem sama.


Zaczynamy od sera i parówek. Nie zwracajcie uwagi na ten tłusty ser. Tylko taki znalazłam w lodówce. :)


Kroimy wszystko w cienką kosteczkę a przynajmniej parówki. Ser i tak rozpuści nam się na patelni więc nie musi być aż tak cienko.


Pamiętajmy o gotujących się jajkach! One również będą potrzebne do farszu. ;)


Tak mniej więcej to powinno wyglądać. Oczywiście gdy wrzucimy tam wszystko, czyli 4 plastry sera i 3 parówki to jest tego o wiele więcej. 


Ja uwielbiam gotować w wygodnych ubraniach więc dres i koszulka (Victoria's Secret) są jak najbardziej na miejscu. ;)


Bierzemy się za naleśniki. Jajka w tym czasie już się ugotowały więc zanim ostygną to możemy zacząć smażyć.


Najlepiej by były cienkie i nie za bardzo przypieczone żeby nam się nie rozwalały przy późniejszym zwijaniu.


Gdy usmażyliśmy już naleśniki (ja usmażyłam pięć, dwa dla mnie i trzy dla Piotrka -uwaga są bardzo syte) możemy się wziąć za jajka.


Jeśli ktoś z Was tak jak ja nie zdążył pokroić wszystkiego to właśnie teraz możemy to zrobić.


Zapamiętajcie ten ładny widok! Później już takiego nie będzie.. ;>


Jajka również kroimy w kosteczkę i wrzucamy wszystko do miski.


Gdy już wszystko znajduje się w misce to czas na sól i pieprz. U nas zazwyczaj to Piotrek zajmuje się doprawianiem, bo ja nie mam wyczucia. Jeśli Wasz ser był tłusty tak jak nasz to dajcie mniej soli ale nie żałujcie pieprzu. Lepiej smakuje jak go później czuć!


Na patelnię lejemy około jedną dużą łyżkę oleju i gdy ten jest już rozgrzany to wrzucamy wszystko z miski.


W tym samym czasie robimy sos pieczarkowy, którego przepis jest na opakowaniu. Nie zwracajcie uwagi na to, że robię to na większym palniku niż garnek ale ostatnio zepsuły nam się te małe.. Na szczęście jeśli dobrze pójdzie to na dniach się przeprowadzamy więc naprawa nie miałaby sensu! ;P


Pamiętajmy, żeby często mieszać sos i farsz. 


Tak jak napisałam wcześniej, nie wygląda za ciekawie ten farsz ale uwierzcie mi, że smakuje jak nie wiem co! Nigdy nie jadłam lepszych naleśników!


Zawijamy i już prawie gotowe..


Wszystko polewamy sosem. Ja uwielbiam gdy tego sosu jest dużo ale jak kto lubi. ;)


Tak wygląda gotowe danie. Już czeka na zjedzenie!


A tak wygląda to od środka. Oczywiście nie wygląda to jakoś zachęcająco ale jak już wspomniałam to nie ma wyglądać a smakować! :)


A po obiedzie czy kolacji (zależy kiedy robicie to danie) czas na deser! U mnie od kilku miesięcy deserem są niezastąpione truskawki. :)


Tak z ciekawości napiszę Wam, że jem je codziennie. Nie wyobrażam sobie nie zjeść truskawek w jakiś dzień. Najczęściej zastępują mi one kolację ale czasami i śniadanie. Cieszy mnie to, że u nas w Szkocji są one w sklepach przez cały rok więc na pewno będę miała ich pod dostatkiem! :)


Jeśli wypróbujesz mój ulubiony przepis na naleśniki to śmiało możesz mi dać o tym znać na facebook'u lub e-mail: deebson@wp.pl :)

Mam nadzieję, że z niego skorzystacie, bo jest bardzo prosty i jednocześnie bardzo syty czyli nie zajmie Wam przygotowanie tego dania dłużej niż pół godziny. ;)

3majcie się! x